Miniony tydzień był bardzo wyjazdowy :o) Najpierw z przyjaciółkami wylądowałyśmy na weekend w Krakowie. Spacery, dobre jedzonko, masa śmiechu. Cudowny wypad. Miałyśmy tez szansę na żywo w wieży mariackie zobaczyć i usłyszeć grany hejnał - bardzo fajne przeżycie.
Wróciłyśmy do domu na 2 dni, aby w środę ruszyć na XVI Międzynarodowy Zlot Pojazdów Militarnych. Pojechałyśmy tam troszkę w ramach pracy - pomocy mężowy koleżanki w sprzedaży biletów na przejażdżkę jednym z pojazdów. Praca była dość ciężka, ale byłyśmy we trzy i robiłyśmy to dla przyjaciół :o) Nowe doświadczenia mile widziane. Oprócz tego miałyśmy szansę przelecieć się helikopterem, jeździć czołgami, jeep'ami i innymi pojazdami. To był zupełnie inny świat, ciężko mi się było w poniedziałek wdrożyć w normalne życie, ale już dochodzę do siebie :o)
Co jeszcze? - Stałam się szczęśliwą posiadaczka takiego cuda:
Pomału odkrywam możliwości tego urządzenia, ale zakochałam się od pierwszego "gotowania". Na razie udało mi się zrobić bułki, chleby, zupy krem i desery, ale możliwości jest dużooooo więcej :o)
A teraz powracam do haftowania - od 2 tygodni nie miałam igły w ręku :o)